Translate

wtorek, 6 sierpnia 2013

12.07.2034...

Spałem do południa, jednak nie wypocząłem. Moich myśli nie zaprzątał latający stwór, cała sytuacja była już na tyle niewiarygodna, że nic już nie było w stanie mnie zdziwić. Zastanawiałem się nad wprowadzeniem kolejnych środków bezpieczeństwa. Musiałem opracować plan na najbliższe dni. Jedna kryjówka to za mało, musiałem wyznaczyć kilka miejsc i zaopatrzyć je w żywność broń i całą resztę potrzebnego szpeju. Potrzebowałem też kilku opcji ucieczki. Kierunek był jasny, udam się w stronę rodzinnego domu, na wieś niedaleko stolicy kociewia. Musiałem opracować i przygotować odpowiednie środki. Czekała mnie masa roboty i nauki. Jedną z opcji ucieczki był wojskowy BWP-40. Bojowy Wóz Piechoty powinien zapewnić mi znaczną ochronę pod stosunkowo grubym pancerzem. W miarę duża prędkość (jak na wóz opancerzony) i działko na obrotowej wierzy zapewniały dodatkowe bonusy. Wszystko to i jeszcze kilka innych rzeczy będę musiał w jak najkrótszym czasie załatwić.

Zagwizdałem na Morsa i poszedłem na parking. Po stworze została kupka ciemnych zgliszczy. Rozgarnąłem je czubkiem buta. W promieniach zachodzącego słońca coś błysnęło. Podniosłem z pomiędzy szczątków dwie owalne blaszki, połączone łańcuszkiem. Przetarłem jedną z nich. W nierdzewnej blaszce wyryty był Orzeł Biały z dopiskiem POLSKIE SIŁY ZBROJNE oraz imię, nazwisko, PESEL i grupa krwi. Był to nieśmiertelnik żołnierza polskiego lub stylizowana na oryginał pamiątka. Co robił wśród szczątków, kim był właściciel? Tego mogłem się tylko domyślać. Podejrzewam, że właściciela nie spotkało nic dobrego.

Tknęła mnie pewna myśl, właściwie powinienem był zrobić to już dawno. Wyjąłem telefon, który cały czas bezużytecznie nosiłem ze sobą. Był to jeden z tych odpornych na wstrząsy i wodoodpornych wynalazków. W sumie spisywał się nieźle, był faktycznie odporny i długo trzymała w nim bateria. Wybrałem nr 112. Żadnego odzewu, w sumie nie liczyłem na wiele. Odpaliłem nawigację, po dłuższej chwili aparat połączył się z satelitą i pokazał moje położenie na mapie. Chociaż na coś się to przyda. Satelity GPS zasilane były bateriami słonecznymi wiec nie powinno być problemu z ich niedostępnością.

Korzystając z okazji poszedłem do Ciastoramy. Oczywiście nie rozstawałem się z bronią, którą nauczyłem się nosić cały czas ze sobą. Pod główną bramę sklepu wytargałem interesujący mnie sprzęt - spawarkę, przyczepkę samochodową, hak i kilka grubych, stalowych kątowników. Przydadzą się, kiedy uda mi się nauczyć obsługi BWPa, w którym miałem zamiar wprowadzić kilka modyfikacji.

Wróciłem do kryjówki i zagłębiłem się w lekturze instrukcji mojego przyszłego środka transportu...


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Weług mnie to zajebiste jest to co tworzysz i oby tak dalej :)