Translate

środa, 16 stycznia 2013

...05.07.2034...

Spakowałem do plecaka trochę jedzenia, 2l wody, podręczną apteczkę, lornetkę i dysk twardy. Na dysku trzymałem masę poradników, które mogą się przydać. Były to poradniki medyczne, budowlane, survivalowe elektroniczne, atlasy roślin, słowniki językowe, itp. Do paska standardowo przypiąłem zestaw codzienny i nóż. Resztę sprzętu zabezpieczyłem w mieszkaniu. Wziąłem laskę i po dokładnym zamknięciu wszystkich drzwi ruszyłem w drogę. Była dziewiąta rano.

Na ulicach nie było żywej duszy. Pomimo bezchmurnego nieba, miłego słonecznego ciepła całe miasto spowijała aura grozy. Jedno pytanie cały czas nie dawało mi spokoju - "Gdzie  podziali się wszyscy ludzie?" Przeszukałem dokładnie kilka samochodów. Wszystkie wyglądały tak, jakby kierowcy zatrzymali i wyłączyli pojazdy, a potem zniknęli. Spróbowałem odpalić jedno z aut, silnik zaskoczył od razu. Pomruk silnika zabrzmiał nienaturalnie w tej niesamowitej ciszy, wyłączyłem go natychmiast. Nie chciałem, żeby ktokolwiek lub cokolwiek wykryło moją obecność. Dopóki się nie zabezpieczę, wolę nie zdradzać swojej obecności.

Skierowałem się na wschód, w stronę osiedla na ulicy Hubalczyków. Szedłem bocznymi uliczkami, unikając otwartych przestrzeni. Poruszałem powoli, uważnie przypatrując się opuszczonemu miastu. Większość budynków była poznaczona śladami niewielkich pęknięć, podobnie wyglądały chodniki i ulice.

Celem mojej wędrówki były cztery strategiczne punkty.
1. Osiedle - z najwyższych pięter blokowiska, będę miał doskonały widok na całe miasto.
2. Ciastorama - znajdę tam narzędzia, agregaty prądotwórcze, materiały budowlane i masę innych, przydatnych rzeczy.
3. Stonka i osiedlowe sklepiki - zapewnią mi źródło pożywienia.
4. Jednostka wojskowa - broń, ciężkie pojazdy bojowe, zbiorniki z paliwem i magazyny żywności. Co prawda nigdy nie prowadziłem BWPa, ale znajdę pewnie jakąś instrukcję.

Zamierzałem zabunkrować się w tamtej okolicy i czekać na rozwój wypadków.
Na osiedle dotarłem około południa, wdrapałem się na dach jednego z bloków i przez lornetkę zacząłem przyglądać się miastu, szukając oznak życia. Po półgodzinnej obserwacji dałem sobie spokój...

Brak komentarzy: