Translate

piątek, 21 sierpnia 2015

...14.07.2034... - Słupsk

... Na blacie znalazłem pęk kluczy, któryś musiał pasować do domu. Wprowadziłem auto do garażu i poszedłem obejrzeć dom. Był to parterowy budynek z mieszkalnym poddaszem. Drzwi wejściowe znajdowały się na wprost bramy wjazdowej na posesję, natomiast drugie drzwi wychodziły na altankę w ogrodzie. Oba wejścia były zamknięte na klucz, więc nie powinienem spodziewać się żadnych niespodzianek.

Odbezpieczyłem karabin i wszedłem tylnymi drzwiami. W środku było jasno, promienie słońca wpadały przez duże okna. Przeszedłem przez duży, minimalistycznie urządzony salon, oddzielony od kuchni wyspą. Zbliżyłem się do korytarza, z którego można było przejść na schody, prowadzące na poddasze. Dalsza część korytarza prowadziła do drzwi wejściowych, łazienki, toalety i schodów do piwnicy. 

Zszedłem na dół. Pomieszczenie piwniczne było mniejsze niż salon i ładnie wykończone, ściany i podłoga wyłożone były kafelkami. Dookoła, na drewnianych półkach, stały słoiki z przetworami. Zrobiłem 2 kroki i poczułem, że jedna z płytek jest luźna, w świetle latarki zauważyłem, że jest do niej przymocowany stalowy pierścień, wpuszczony w powierzchnię tak, aby nie wystawał. Zarzuciłem karabin na plecy, latarkę złapałem w zęby i pociągnąłem za uchwyt w podłodze. Wbrew pozorom nie musiałem się zbytnio wysilać. Całkiem spora pokrywa zakrywała okrągły pionowy otwór o średnicy jednego metra, wzdłuż którego umocowano spiralne metalowe stopnie. Zacząłem schodzić, cały czas trzymając odbezpieczony karabin.

- A to gratka. - uśmiechnąłem się do siebie, ponieważ w ścianach tej studni znajdowały się rzędy otworów a w nich leżały butelki z najróżniejszymi rodzajami win. - Dziś będziemy świętować piesku. - Mors zaszczekał wesoło. 

- Dobra trzeba zbadać resztę domu. - Wyszedłem z piwniczki i zamknąłem pokrywę. Udałem się na piętro. Znajdowały się tam cztery pokoje: sypialnia i sądząc po wystroju, pokój nastolatka i dziecięcy. Czwarte pomieszczenie, w odróżnieniu od pozostałych, było zamknięte. Poszperałem w pęku, znalezionym w warsztacie i dopasowałem odpowiedni klucz. Pchnąłem drzwi, otworzyły się cicho, na dobrze naoliwionych zawiasach. W środku panował mrok, a światło wpadające z korytarza nie pozwalało ocenić co znajduje się wewnątrz. Włączyłem latarkę i ostrożnie wszedłem do środka. Znalazłem okna i odsłoniłem rolety. To co zobaczyłem zaparło mi dech w piersi. Poczułem się jak małe dziecko, które dostało kartę płatniczą bez limitu i znalazło się w sklepie z zabawkami...

Brak komentarzy: