Translate

sobota, 7 czerwca 2014

...13.07.2034... (23.04.2021)

Odcinek dedykowany Marcinowi Bona, jednemu z najlepszych polskich knifemnakerów

... Kryjówka na obrzeżach miasta pozwalała na szybkie opuszczenie jego granic i ucieczkę w mniej cywilizowane rejony. Dojechałem do siedziby Pino Nosi (producenta odzieży ochronnej). Na parkingu stało kilkadziesiąt aut, w tym nowy, zadbany i błyszczący Hummer H7. Zawsze o takim marzyłem; kanciasta sylwetka, ogromny silnik, zawieszenie dzięki któremu był w stanie pokonać niemal każdą trasę. Oczywiście auto było zamknięte. Do kogo mógł należeć najdroższy samochód na parkingu? Zapewne do szefa firmy.

Wziąłem nóż i karabin, zamknąłem auto i wszedłem do biur zakładu. Czujny Mors dreptał u mojego boku. Weszliśmy do budynku mieszczącego biura zakładu. Szeroki korytarz doprowadził mnie do gabinetu szefa. Drzwi były zamknięte od środka. Nie chciałem robić hałasu więc naparłem na nie całą masą ciała, zamek zatrzeszczał, ale nie ustąpił. Spróbowałem raz jeszcze, z podobnym rezultatem. Odłożyłem karabin, wziąłem mały rozpęd i uderzyłem barkiem w płytę drzwi. Metalowe gniazdo zamka wygięło się i rygiel wyskoczył z cichym trzaskiem.

Natychmiast podniosłem karabin, odbezpieczyłem go i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Rolety wielkich okien były zaciągnięte, przez co w środku było dość ciemno. Błysnęła latarka, w środku nie było nikogo. Odsłoniłem rolety i zacząłem przeszukiwać biuro. Było ono  urządzone minimalistycznie. Większość powierzchni zajmowało wielkie biurko, zrobione ze stali nierdzewnej i tafli grubego szkła. Na skórzanym fotelu leżała kupka białego pyłu. Druga gromadka proszku leżała pod biurkiem. Ciekawe.

Otwierałem po kolei wszystkie szuflady biurka i przeszukiwałem je, aż znalazłem to czego szukałem. Kluczyki z doczepioną, srebrną literą H. Mam nadzieję, że to właściwe.

Wśród porozrzucanych dokumentów moją uwagę przykuła ciemno-niebieska teczka, oznaczona napisem "ARKA 2000". Z ciekawości zajrzałem do środka, były to plany maski ochronnej dla armii. Nie rozumiałem większości tego naukowego bełkotu, ale z dokumentów wynikało, że maska jest wykonana z niesamowicie odpornych materiałów, a jej filtry są w stanie zatrzymać każdy rodzaj skażenia ABC. Dobrze byłoby się zaopatrzyć w coś takiego. Po raz ostatni spojrzałem na dwie gromadki pyłu i opuściłem biuro.

Dzięki oznaczeniom na ścianach korytarzy dotarłem do działu badawczego, przeszklone drzwi były szczelnie zamknięte. Wolałem nie ryzykować uszkodzenia barku, więc rozejrzałem się po pobliskich pomieszczeniach. W jednym z przejść, znalazłem wiszący na ścianie topór strażacki. Zabrałem go i wróciłem do drzwi działu naukowego. Topór z brzękiem wbił się w szparę między skrzydłami drzwi. Uderzyłem kilka razy i użyłem trzonka jako dźwigni. W końcu drzwi puściły. Zacząłem przeszukiwać pomieszczenie. W świetle latarki dojrzałem szafkę opatrzoną napisem "PROTOTYPY". Po kilku uderzeniach toporem zamek puścił. W środku znalazłem metalową skrzynkę z opisem "ARKA 2000", zabrałem ją i wyszedłem na parking.

Pogoda uległa gwałtownej zmianie. Pogodne do tej pory niebo przysłoniły ołowiane chmury, które nie pozwalały przebić się promieniom słonecznym. Porywy chłodnego wiatru wzbijały kłęby piasku i kurzu. Drzewa szumiały złowrogo, a całego obrazu dopełniały krążące po niebie ptaki. Nadciągała burza. Można się było tego spodziewać, po tak długim okresie upałów. Jednak to co się zbliżało nie było zwykłym zjawiskiem atmosferycznym. Widziałem coś takiego jeden raz w swoim życiu, ale to było dawno temu, w całkiem innym miejscu. Miejscu w którym takie zjawiska były czymś "normalnym".

Wilczur z podkulonym ogonem skomlał cicho i trząsł się.

23.04.2021 PRYPEĆ...

Brak komentarzy: