Z dedykacją dla mojej żony, która wytrwale poszukuje błędów w mojej pisaninie i poddaje je korekcie :)
Przekrzywiony znak "Припять" (Pripyat') informował nas o osiągnięciu celu podróży. Była nas czwórka, czterech nieznanych sobie ludzi spełniających swoje młodzieńcze marzenie o wycieczce do Zony. Towarzyszyło nam sześciu "opiekunów", przewodników wycieczki i zarazem ochroniarzy. Ubrani byli w wojskowe ciuchy, kamizelki taktyczne, na głowach nosili kevlarowe hełmy. Każdy miał zmodyfikowaną wersję Kałasznikowa. Odzywali się rzadko, tylko wtedy kiedy musieli coś nam przekazać. Mówili tylko po rosyjsku, to my mieliśmy obowiązek wiedzieć o co chodzi, znajomość podstaw rosyjskiego była warunkiem otrzymania pozwolenia na wyjazd.
Po 2014 roku wchłonięcie Ukrainy przez Federację Rosyjską było przesądzane. Plan Srutina opierał się na jednym - na braku porozumienia między państwami UE i USA. Jak to mówi stare ludowe powiedzenie "Każdy sobie rzepkę skrobie". Sytuacja na Ukrainie stała się już tak niestabilna, że głównodowodzący Wszech-Matki Rosiji mógł wkroczyć do kraju z "misja pokojową". Oczywiście podniosły się głosy oburzenia, grożono sankcjami, a nawet wyrażono głębokie zaniepokojenie. Jak się można było spodziewać na gadaniu się skończyło. Misja pokojowa przekształciła się w misję stabilizacyjna, przeprowadzono demokratyczne wybory i tym sposobem Ukraina przyłączyła się do Federacji. Nie minęło dużo czasu kiedy podobny scenariusz powtórzył się na Białorusi, Litwie, Łotwie i Estonii. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza w tych krajach połączona ze społecznym niezadowoleniem, nieuchronnie prowadziły do zamieszek i rozruchów, a to z kolei powodowało "osłabienie stabilizacji" na wschodniej granicy Europy, dzięki czemu Srutin mógł przeprowadzać kolejne misje stabilizacyjne.
Sytuacja stawała się niezwykle groźna. W końcu na podstawie porozumienia w Mławie Polska stała się prawdziwą tarczą zachodu. Pompowane z USA pieniądze oraz szereg przeprowadzonych reform doprowadziły do wzrostu stabilizacji gospodarczej i umocnienia pozycji militarnej naszego Kraju. Na Granicy wschodniej rozmieszczone zostały garnizony z żołnierzami amerykańskimi, oficjalnie były to sanatoria wypoczynkowe dla weteranów wracających z misji zagranicznych. Że niby mikroklimat odpowiedni czy inne bzdury. Sytuacja ustabilizowała się, relacje zagraniczne ociepliły, rządy pozmieniały, ale odrobina nieufności w dalszym ciągu skrywała się w ludzkiej podświadomości.
Najtrudniejszym, w zorganizowaniu wyprawy, okazało się oczywiście zdobycie pozwolenia od władz federacji, ale po roku starań i przygotowań byłem na miejscu. Wjechaliśmy od północnej strony. Wojskowy Kamaz pewnie przemieszał się wzdłuż opuszczonych, zrujnowanych zabudowań. Zatrzymaliśmy się przed sporym budynkiem, opatrzonym napisem Дом культуры "Энергетика" (Dom kul'tury "Energetika").
- Убирайся, собирая (Ubiraysya , sobiraya) - Zeskoczyliśmy z paki.
- Все внимание (Vse vnimaniye) - Szybko ustawiliśmy się w szeregu.
Cała nasza czwórka podpisała odpowiednie kontrakty. Zobowiązaliśmy się podporządkować opiekującym się nami przewodnikom i wykonywać ich polecenia. Co więcej zrzekliśmy się jakichkolwiek roszczeń w przypadku odniesienia kontuzji, urazów a nawet śmierci. Na kostki założono nam nadajniki GPS, aby nasi "przewodnicy" mogli w każdej chwili nas namierzyć. Dostaliśmy za to, dwa pełne dni nieograniczonej swobody w poruszaniu się po wyznaczonym terenie Prypeci.
Każdy otrzymał również krótkofalówkę, licznik promieniowania i pakiet leków anty-radiacyjnych. Co prawda zagrożenie skażeniem minęło podobno całkowicie, ale ostrożności nigdy za wiele.
Panowie mundurowi skwapliwie zrzucali z ciężarówki nasze pakunki, które wcześniej zostały oczywiście dokładnie sprawdzone i opieczętowane. Ta sama procedura czekała nas również przed wyjazdem. Zabrałem rzeczy najpotrzebniejsze - śpiwór, ubrania, pożywienie i wodę. Noża nie pozwolono mi zabrać, musiałem zadowolić się Vickiem.
- Это 8:00 утра, у вас есть 48 часов. Мы встречаемся в этом месте. (Eto 8:00 utra, u vas yest' 48 chasov . My vstrechayemsya v etom meste.) - Powiedział jeden z "opiekunów".
- Помните, что у нас есть глаза на вас. Не превышайте установленные лимиты. (Pomnite, chto u nas yest' glaza na vas. Ne prevyshayte ustanovlennyye limity.) - Dodał drugi. Zostawili nas i zaczęli rozbijać swój obóz.
Wziąłem swój plecak i ruszyłem w miasto...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz